Skip to main content

Europejski ekosystem start-upów rozwija się szybko, ale aby zniwelować różnicę w stosunku do USA – podczas gdy Azja bije rekordy – potrzebne mogą być teraz zjednoczone działania polityczne.

poland, lithuania, czechia, czech republic, tech

Niedawne i zachęcające zauroczenie Europy młodymi start-upami w sektorach hitech, biotech, medtech, greentech czy fintech wykracza poza sam segment venture capital. Krajowa koniunkcja astralna stała się korzystna dla tworzenia innowacyjnych firm. Zachęcani przez instytucje publiczne, młodzi naukowcy i absolwenci szkół biznesu są coraz bardziej zainteresowani przedsiębiorczością. Duże miasta i rządy zachęcają do mnożenia inkubatorów, akceleratorów, przestrzeni coworkingowych, fablabów i innych miejsc innowacji.

Wreszcie, istnieje wiele publicznych i prywatnych źródeł finansowania: crowdfunding, anioły biznesu, kapitał wysokiego ryzyka. Nawet grupy Euronext, panicznie bojące się, że zostaną “zakłócone”, są bardzo zaangażowane.

Na przykład Europa Środkowo-Wschodnia stała się najszybciej rozwijającym się ekosystemem technologicznym w Europie. W latach 2015-2019 roczne inwestycje w regionie wzrosły 4,3-krotnie z 0,3 mld do 1,8 mld USD, czyli ponad dwukrotnie szybciej niż w Europie Zachodniej. Chociaż ewolucja jest oczywiście względna, ponieważ musiała sprostać i tak już szybkiej Europie Zachodniej, sukces jest imponujący. W regionie tym powstało już osiem jednorożców, w tym Vinted i Gitlab, a także sześć spółek, które zakończyły działalność za miliardy dolarów, w tym Skype i LogMeIn. Te historie sukcesu tworzą dużą pulę talentów, umiejętności i kapitału, które można wykorzystać wśród rosnącej liczby wschodzących gwiazd startupów w regionie, napędzając wzrost.

POLSKA

Tutaj Polska odgrywa główną rolę, z rosnącą liczbą cyfrowych sukcesów, dobrze rozwiniętą infrastrukturą startupową: pojawienie się Google Campus w stolicy Warszawy w 2016 roku było pierwszym krokiem w kierunku uznania w całej Europie, którego Polska w pewnym sensie nie potrzebowała. Jednym z najważniejszych atutów Polski jest jej kapitał ludzki: rozległa sieć uniwersytecka, rozproszona w głównych miastach, dostarcza na rynek pracy tysiące wysoko wykształconych i wykwalifikowanych specjalistów technicznych.

Polska jest również od dawna znana jako dom dla puli wielkich talentów deweloperskich – Największa w Europie Środkowo-Wschodniej (401 tys.), ponad dwukrotnie większa niż w Rumunii (139 tys.). Raporty Hackerrank i Stack Overflow z 2016 r. wykazały, że Polska była domem dla około 254 000 programistów i zajmowała pierwsze miejsce na świecie pod względem liczby programistów Java, wykazując duży wzrost w ciągu 5 lat.

Polska odniosła już wiele sukcesów w zakresie globalnych startupów technologicznych. Raport Dealroom z lipca 2020 r. wykazał ponad 2400 polskich startupów na wczesnym i późniejszym etapie rozwoju, 97 funduszy venture capital i skatalogował ponad 1600 rund finansowania w 2019 roku. Kraj ma ponad 401 000 inżynierów (dwa razy więcej niż Rumunia – 139 000). Miał również dwukrotnie większą liczbę rund venture capital w regionie (823 w porównaniu do 477 w Estonii).

Polskie startupy są na fali finansowania, ponieważ średnia wielkość czeku na inwestycje w fazie pre-Seed wzrosła prawie trzykrotnie od 2013 roku. Jednocześnie przyciąga to zagranicznych inwestorów. Codility i Nomagic to dwie inwestycje w startupy, które jak dotąd wyróżniały się w tym roku. Nomagic, inteligentne, zrobotyzowane rozwiązanie typu “pick and place”, przyciągnęło inwestycje Hoxton Ventures z Wielkiej Brytanii i Khosla Ventures z USA. Kluczowe startupy na późniejszym etapie rozwoju to Booksy, Brainly i Docplanner, a znaczące niedawne wyjścia z inwestycji to Fibaro, PizzaPortal i Frisco. Polska ma zaawansowany system bankowy, co oznacza, że rośnie liczba startupów z branży fintech.

W międzyczasie ekosystem startupów w ostatnich latach rozprzestrzenił się poza stolicę, Warszawę, Kraków, Łódź, Wrocław i Gdańsk. Do znaczących startupów IoT należą krakowskie Estimote i Kontakt.io, pionierzy technologii beacon. Estimote odcisnął swoje piętno na branży detalicznej, wykorzystując beacony i technologię nawigacji wewnętrznej, aby zapewnić zintegrowane zakupy offline i online, co pozwala sprzedawcom detalicznym opracować bardziej ukierunkowaną strategię promocyjną.

Kraj ten stał się również wiodącym eksporterem gier wideo. Seria Wiedźmin firmy CD Projekt była wielkim hitem, opartym na serii bestsellerowych polskich książek, które były również podstawą serialu Netflix. Podczas gdy niedawny Cyberpunk 2077 był mniej lub bardziej katastrofą w momencie premiery, studio utrzymuje bardzo wysoką reputację. Według danych PwC, polski rynek gier wideo i e-sportu był wart 664 miliony dolarów w 2019 roku – wzrost z 400 milionów dolarów w 2014 roku – i przewiduje się, że wzrośnie do prawie 850 milionów dolarów w ciągu najbliższych czterech lat.

Sześćdziesiąt procent polskich przedsiębiorców cyfrowych samodzielnie sfinansowało swoje startupy i stwierdziło, że od samego początku były one rentowne. Inni korzystali z funduszy unijnych oraz krajowych i zagranicznych funduszy VC.

Polska jest bogata w innowacje technologiczne i talenty technologiczne, a jej gospodarka jest w dość dobrej kondycji w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Niektórzy eksperci wskazują, że jeśli startupy mają przyciągnąć fundusze na rozwój, muszą teraz skupić się na skalowalnych startupach.

Finansowanie unijne jest pomocne, ale krótkoterminowe. Polska jest domem dla co najmniej 97 funduszy venture capital, a apetyt inwestorów zagranicznych również znacząco rośnie. PFR Ventures jest największym inwestorem instytucjonalnym w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, który w latach 2018-2019 uruchomił prawie 30 nowych funduszy venture capital, które łącznie zebrały 1 mld USD gotówki gotowej do zainwestowania na polskim rynku. Chociaż w Polsce działają fundusze VC, w tym Protos VC, IQ Partners i Black Pearls, rozwijające się firmy będą potrzebowały dostępu do większej ilości środków od inwestorów zagranicznych na późniejsze rundy inwestycyjne. . W 2018 r. 69% polskich rund miało udział inwestora zagranicznego, często z najwyższej półki VC z całego świata.

Photo by Tomasz Frankowski on Unsplash

Kraje bałtyckie: litewskie jednorożce

Finansowanie start-upów w krajach bałtyckich wzrosło w 2020 r., pomimo pandemii Covid-19. Trzy kraje bałtyckie mogą mieć tylko około sześciu milionów mieszkańców, ale mimo to są domem dla kilku jednorożców. Najnowszy z nich, Pipedrive, oparte na chmurze narzędzie CRM, był najnowszym, który osiągnął status jednorożca, gdy jego wycena została ustalona na około 1,5 miliarda dolarów w zeszłym miesiącu po dużej inwestycji Vista Equity Partners, firmy VC z siedzibą w Austin w Teksasie.

W tym tygodniu Bolt, estoński start-up z siedzibą w Estonii, pozyskał 150 milionów euro w swojej największej jak dotąd rundzie finansowania, zwiększając łączną kwotę inwestycji w firmę do 450 milionów euro, po majowej rundzie o wartości 100 milionów euro, która podniosła jej wycenę do 1,7 miliarda euro. “Pomimo skutków pandemii Covid-19, Bolt odnotował ogromny wzrost w ubiegłym roku” – powiedział dyrektor generalny i współzałożyciel Bolt, Markus Villig.

“Prawie podwoiliśmy liczbę naszych klientów i uruchomiliśmy nasze usługi, od przewozów po mikromobilność i dostawy żywności w 50 nowych miastach”

Rzeczywiście, pomimo wpływu pandemii Covid-19, inwestycje w start-upy w regionie odbiły się w 2020 r. po zmniejszeniu finansowania w 2019 r. Według nowego raportu Startup Wise Guys i EIT Digital, w pierwszej połowie 2020 r. region odnotował znacznie więcej funduszy niż w tym samym okresie ubiegłego roku.

Rośnie również optymizm wśród bałtyckich start-upów: spośród start-upów przebadanych na potrzeby raportu 75% stwierdziło, że ma pozytywne prognozy dotyczące rentowności w ciągu najbliższych trzech lat.

Jednym z głównych powodów, dla których kraje bałtyckie rozwijają się pomimo pandemii, jest wiodąca na świecie łączność w regionie, która stosunkowo ułatwiła start-upom przejście na zdalne i hybrydowe tryby pracy. Raport sugeruje również, że doprowadziło to do zwiększenia zadowolenia pracowników.

Raport 2020 jest największym jak dotąd raportem, zawierającym pięć głównych sekcji, które podkreślają dane dotyczące inwestycji w krajach bałtyckich, porównują region z jego otoczeniem i oferują wyselekcjonowaną listę start-upów, które warto obserwować, a także analizę tego, jaki był rok 2020 dla start-upów, inwestorów i szerszego ekosystemu.

Ogólnie rzecz biorąc, liczba start-upów na mieszkańca w krajach bałtyckich wzrosła, zwłaszcza w Estonii, gdzie jest obecnie o 39 procent więcej start-upów niż w ubiegłym roku, dzięki czemu wskaźnik start-upów na mieszkańca kraju wzrósł do 7,9. Łotwa i Litwa również odnotowały wzrosty, odpowiednio o 14,7 i 4,14 procent.

Spośród tych trzech krajów, Litwa była prawdopodobnie najbardziej ruchliwym krajem, który w ostatnich latach przekształcił się w kraj bardzo przyjazny startupom, a liczba aktywnych startupów wzrosła z około 80 pięć lat temu do 520 obecnie.

Istnieje wiele powodów, dla których warto założyć startup na Litwie; według Banku Światowego jest to 16. najbardziej przyjazny dla biznesu kraj na świecie. Na Litwie założenie nowej firmy zajmuje tylko trzy dni, a otrzymanie licencji bankowej trzy miesiące (stąd kilka fintechów, takich jak Revolut, zakładających tam swoje firmy); kraj zajmuje pierwsze miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej pod względem współpracy między uniwersytetami a przemysłem w zakresie badań i rozwoju; ma jedne z najniższych podatków w Europie i najniższe koszty utrzymania; wysoko wykwalifikowaną siłę roboczą; a Wilno zostało uznane przez CNN za jedno z dziesięciu najlepszych inteligentnych miast na świecie. W 2019 r. FDI Intelligence sklasyfikowało Wilno jako miasto numer jeden w swoim pierwszym w historii Indeksie Przyciągania BIZ dla start-upów technologicznych.

Badanie przeprowadzone przez serwis Financial Times wykazało, które miasta otrzymywały najwięcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) dla start-upów technologicznych w stosunku do liczby ludności w latach 2016-2018. W globalnym rankingu stolica Litwy wyprzedziła znane centra start-upów, takie jak Nowy Jork, Londyn, Singapur, Tel Awiw i Berlin.

Od tego czasu ekosystem start -upów w Wilnie nie zwalnia tempa. Samo miasto dba o to, wspierając tworzenie centrów innowacji i akceleratorów, a także przyjazne warunki bankowe dla założycieli.

“Wilno jest znane jako rozwijające się centrum technologiczne, a jego mocne strony to środowisko regulacyjne, bogactwo talentów technologicznych i korzystne warunki równowagi między życiem zawodowym a prywatnym – wszystko to pomaga wszystkim nowoprzybyłym z łatwością zintegrować się z rynkami” – powiedział burmistrz Wilna Remigijus Šimašius. “Start-upy w pełni wykorzystują wysiłki miasta, aby wdrażać zmieniające życie pomysły”

W ubiegłym roku Wilno wzbogaciło swój ekosystem start-upów o Muzeum Startupów. Przestrzeń ta, mieszcząca się w Talent Garden Vilnius, opowiada historie wybitnych graczy na miejskiej scenie start-upowej, takich jak Vinted, pierwszy technologiczny jednorożec na Litwie. W tym miesiącu Muzeum Startupów zorganizowało drugą doroczną ceremonię wręczenia nagród, aby uczcić tylko niektóre z nowych start-upów powstających w Wilnie. Podczas wirtualnego wydarzenia i wystawy wręczono nagrody w sześciu kategoriach, w tym nagrodę za najlepszą reakcję na Covid-19.

Litewskie startupy są niezwykle zróżnicowane. Na przykład, wśród nieoczekiwanych: aplikacja Pomodone oferuje sposób zarządzania przepływem pracy przy użyciu techniki Pomodoro – metody zarządzania czasem opracowanej przez Francesco Cirillo pod koniec lat 80-tych. Technika ta wykorzystuje minutnik do podzielenia pracy na 25-minutowe interwały, oddzielone krótkimi przerwami. Praktycy uważają, że technika ta poprawia motywację, kreatywność i produktywność. Choć licznik czasu może wydawać się banalny, warto zauważyć, że Pomodone zintegrowało swoją aplikację licznika czasu z szeroką gamą oprogramowania zwiększającego produktywność dla systemów przenośnych i stacjonarnych, w tym Todoist, Trello, Wunderlist, Asana, Evernote, Slack, Microsoft Outlook Tasks, Google Calendar i Chrome. Aplikacja Pomodoro zawiera szereg dodatkowych funkcji, w tym rejestrowanie, niezbędną funkcję dla lekarzy, terapeutów i innych specjalistów i pracowników, którzy rozliczają się lub są opłacani za godzinę lub za zadanie.

vilnius lithuanian startup freedom think tank

Czechy

Sukces nie ogranicza się jednak do tych krajów, które wciąż przechodzą przyspieszony rozwój we wszystkich sektorach gospodarki. Republika Czeska, która jest w pełni uprzemysłowionym krajem od końca bloku sowieckiego z pomocą niemieckiego przemysłu i która ma poziom rozwoju porównywalny z Zachodem, osiąga szereg imponujących osiągnięć.

W przeciwieństwie do wcześniej wymienionych przykładów, Republika Czeska odniosła sukces w transformacji technologicznej przede wszystkim dzięki pierwszorzędnej polityce publicznej w zakresie racjonalnego zarządzania. Od ponad 20 lat czeski rząd zachęca lokalne firmy do rozwoju, jednocześnie przyciągając przedsiębiorców z całego świata. Najnowszą dużą odsłoną tej polityki jest portal internetowy CzechStartups.org. Strona ta jest platformą internetową dla startupów, która wspiera komunikację między startupami, inwestorami i infrastrukturą (inkubatorami i akceleratorami) oraz środowiskiem startupowym w Czechach. Projekt został uruchomiony jesienią 2015 r. jako projekt Czeskiej Agencji Inwestycji i Rozwoju Biznesu, CzechInvest, we współpracy z kluczowymi partnerami projektu IBM, Czech ICT Alliance, AMSP i Rockaway. Od czasu jego utworzenia około stu startupom udało się sfinansować ponad 10 milionów euro każdy.

W grudniu tego roku (2020) pojawił się kolejny przykład wielkiego sukcesu czeskich startupów. Podczas gdy fundusze inwestycyjne w Dolinie Krzemowej zmieniły właścicieli wielu nierentownych startupów w miliarderów z dnia na dzień, założycielom JetBrains s.r.o. udało się dokonać tego wyczynu bez pomocy venture capital.

Startup z siedzibą w Pradze, którego język programowania w zeszłym roku stał się preferowanym narzędziem programistycznym Google dla Androida, jest wart około 7 miliardów dolarów, według Bloomberg Billionaires Index. Taka wycena uczyniłaby z Sergeya Dmitrieva i Valentina Kipiatkova, dwóch z trzech rosyjskich założycieli, którzy założyli JetBrains w 2000 roku, miliarderów. Firma, która szczyci się tym, że jest jednym z największych pracodawców programistów w Petersburgu, nie jest zainteresowana pozyskiwaniem kapitału w obliczu wysokiego popytu na firmy technologiczne, jak twierdzi dyrektor generalny Maxim Shafirov.

“Inwestorzy venture capital piszą co drugi dzień, a ja czuję się jak bardzo niegrzeczna, niemiła osoba, ponieważ przestałem odpowiadać” – powiedział Shafirov w wywiadzie. “Mamy wystarczająco dużo zasobów, aby zrealizować nasze ambicje” Brak inwestorów oznacza, że JetBrains nie znajduje się pod presją sprzedaży akcji w obliczu obecnego boomu giełdowego, a grudzień ma być najbardziej ruchliwym końcem roku w historii pierwszych ofert publicznych w USA. Inwestycje venture capital w tym kraju osiągnęły najwyższy poziom od prawie dwóch lat w trzecim kwartale, osiągając 36,5 miliarda dolarów, zgodnie z raportem CB Insights.

W przeciwieństwie do wielu firm sprzedających udziały w tym roku, JetBrains przynosi zyski. Według Shafirova, w tym roku JetBrains jest na dobrej drodze do zwiększenia zysku przed odliczeniem odsetek, podatków, amortyzacji i deprecjacji o ponad 10% do ponad 200 mln USD.

Photo by Maksym Harbar on Unsplash

Czy możemy zrobić więcej?

Działania organów regulacyjnych na rzecz tak szerokiej kategorii, jaką są start-upy, są po części fantazją: niemożliwe jest stworzenie ram, które pozwolą wszystkim na rozwój. Kluczowa jest jednak większa harmonizacja przepisów na poziomie europejskim. Zakłada to, że europejski organ regulacyjny zajmuje jednoznaczne i ukierunkowane stanowisko na rzecz start-upów, z zasadami ad hoc, które mają zastosowanie do wszystkich krajów UE.

Fakt, że wszechświat jednorożców jest również coraz bardziej zaludniony na Starym Kontynencie i rośnie w szalonym tempie, jak zauważono w raporcie McKinsey “Europe’s start-up ecosystem: Heat up, but still facing challenges”, jest więc co świętować. Trend ten przyspieszył w ostatnim czasie: z 99 wspieranych przez VC start-upów w Europie, które do tej pory stały się firmami wartymi miliardy dolarów, 14 przeszło metamorfozę tylko w 2019 roku. Lista ta obejmuje dobrze znane nazwiska na scenie międzynarodowej, takie jak niemiecki bank cyfrowy N26, francuska usługa wirtualnego planowania zdrowia Doctolib i litewski rynek odzieży używanej Vinted.

Jednak średnio rzecz biorąc, europejskie start-upy są nadal najmniej obecne na arenie globalnej i otrzymują najmniejsze finansowanie, a także rzadziej kończą swój cykl życia, czy to pod względem pozyskiwania finansowania serii C (te, które średnio zwiększają rozmiar od start-upu do scale-upu), czy też wyjścia z giełdy lub sprzedaży.

W Europie powstaje 36% wszystkich start-upów, ale tylko 14% jednorożców. Dla porównania, Stany Zjednoczone generują 45% globalnych start-upów i 50% jednorożców; nie wspominając o Azji, która produkuje 17% start-upów i 33% jednorożców.

Proporcjonalnie do liczby ludności i PKB, liczba start-upów generowanych przez Europę wynosi 40% liczby start-upów generowanych przez USA.

Historycznie rzecz biorąc, europejski ekosystem był mniej skuteczny niż amerykański, jeśli chodzi o wprowadzanie start-upów na zaawansowane etapy rozwoju. Analizując start-upy, które otrzymały finansowanie zalążkowe lub finansowanie aniołów biznesu w latach 2009-2014, firma McKinsey stwierdziła, że prawdopodobieństwo wyjścia z inwestycji wśród europejskich start-upów było średnio o 30% niższe w porównaniu z tymi, które pozyskały kapitał na wczesnym etapie rozwoju w USA w tym samym okresie. Nie oznacza to, że wskaźniki niewypłacalności są wyższe, a jedynie, że europejskie start-upy w pewnym momencie przestają istnieć. I o to właśnie chodzi: firmy są dobre, ale pozostają małe. Jest to problematyczne ze względu na brak ochrony przed inwestorami zewnętrznymi.

Z biegiem lat zaciąg amerykańskich firm technologicznych w Europie był jednak jeszcze większy. W szczegółowej analizie przejęć w latach 2012-2016, wspierane przez Komisję Europejską Partnerstwo Startup Europe, które łączy innowatorów z największymi europejskimi korporacjami w celu poprawy perspektyw dla rodzących się firm technologicznych, wykazało, że niewiarygodne 44% europejskich start-upów zostało kupionych przez amerykańskie i chińskie interesy.

Czy ma to znaczenie w zglobalizowanym świecie? Cóż, tak – ponieważ istnieje ryzyko, że całe nowe obszary wschodzących technologii zostaną wyrwane z Europy i zamiast tego będą rozwijane pod zagraniczną kontrolą. Aby zrozumieć, co to wszystko oznacza i jak wysokie są koszty dla europejskiego kapitału intelektualnego, wystarczy spojrzeć na straty, jakie Stany Zjednoczone poniosły w jednej z obiecujących dziedzin: sztucznej inteligencji, dziedzinie, w której poza Stanami Zjednoczonymi prym wiodą obecnie Wielka Brytania, Chiny, Japonia i Izrael. Tylko od połowy 2015 r. do początku 2016 r. co najmniej pięć superinnowacyjnych brytyjskich start-upów zajmujących się sztuczną inteligencją zostało przejętych przez amerykańskie firmy:

  • DeepMind, pionier głębokich sieci neuronowych, którego technologia pokonała mistrza świata w Go, został przejęty przez Google za prawie 500 milionów dolarów;
  • Swiftkey, producent predykcyjnych klawiatur dotykowych opartych na machnięciach, trafił do Microsoftu za 250 milionów dolarów;
  • Magic Pony Technology, która opracowuje algorytmy widzenia komputerowego i oczyszczania obrazu, została sprzedana Twitterowi za 150 milionów dolarów;
  • PredictionIO, która opracowała platformę uczenia maszynowego typu open source, została kupiona przez platformę przetwarzania w chmurze Salesforce za nieujawnioną kwotę;
  • VocalIQ, twórca wysokiej jakości sztucznej inteligencji do rozpoznawania mowy, został zakupiony przez Apple za ponad 50 milionów dolarów.

Nie jest to sytuacja, na którą Europa może pozwolić. W końcu, pytają obserwatorzy, jaki jest sens uniwersytetów UE uczących i rozwijających talenty inżynierskie oraz generujących cenne patenty tylko po to, aby przychody, zyski i miejsca pracy wynikające z takiej technologii pielęgnowanej w UE nie przynosiły korzyści naszym interesom?

Ann-Kristin Achleitner z Uniwersytetu Technicznego w Monachium, profesor specjalizująca się w finansowaniu przedsiębiorczości i transferze technologii, zgadza się, że rozwiązanie problemu utraty europejskich start-upów na rzecz USA ma kluczowe znaczenie. “Sprzedaż do Stanów Zjednoczonych jest zbyt powszechna”, ostrzega. “Mamy spore zaplecze technologiczne i wyraźnie musimy lepiej wykorzystać transfer tej technologii do tworzenia start-upów, które pozostają w Europie. Jeśli przenosisz własność firm za granicę, przenosisz również kontrolę nad miejscami pracy”

W grę wchodzą również inne czynniki kulturowe, mówi Dominique Foray, ekspert w dziedzinie ekonomii innowacji w École Polytechnique Fédérale de Lausanne. “Istnieje paternalistyczna kultura zarządzania, która kładzie nacisk na kontrolę nad lokalnymi uprawnieniami i delegowaniem uprawnień, co jest niezgodne z szybko rozwijającymi się firmami”, mówi. Co więcej, strach przed piętnem porażki i ogólny brak uznania dla przedsiębiorców sprawia, że Europa pozostaje w tyle w twardej biznesowej stawce. “Istnieje wiele przeszkód dla wschodzących firm w Europie, co stanowi zachętę do przeprowadzki i znalezienia lepszej lokalizacji”

Z drugiej strony, niektóre bystre umysły z najlepszych europejskich uniwersytetów zajmujących się tworzeniem technologii zajmują się tą kwestią, przedstawiając nowe pomysły, w tym ambitne plany podatkowe i zmiany w systemie patentowym. Stworzenie europejskiego Google’a, Facebooka czy Amazona będzie jednak wymagało znacznie więcej niż tylko kilku zachęt. Wielu ekspertów twierdzi, że potrzebna jest zmiana kultury i postaw. Nie tylko inwestorzy venture capital, ale także główne instytucje, takie jak Europejski Bank Inwestycyjny i Komisja Europejska, powinny z ufnością wspierać młodych przedsiębiorców, wykazywać znacznie mniejszą awersję do ryzyka i wyzbyć się wrogości wobec szybko zdobywanego bogactwa.

×